Największą atrakcją Mołdawii jest brak atrakcji. Owszem kilka punktów, jak na przykład malowniczy Stary Orgiejów (rom. Orheiul Vechi), należałoby odhaczyć, lecz jest ich niewiele. Miejsca będące turystycznymi w Mołdawii, w innych krajach można by uznać za autentyczne i spokojne. Oprócz pojedynczych miejsc wartych odwiedzenia, kraj ten oferuje sporo miejsca na włóczęgę. My postanowiliśmy wykorzystać ten potencjał i wybraliśmy się na rowerach. Celem była sama Mołdawia, a konkretne punkty jedynie pomagały w wytyczeniu trasy.
Poniżej trochę praktycznych informacji, szczególnie dla wybierających się na rowerze. Nie jest to przewodnik lecz zbiór sprawdzonych na sobie informacji.
Jak dojechać? Pociągiem i rowerem.
Istnieje wiele sposobów na dotarcie do Mołdawii, lecz wybór zawęża się, gdy do przewiezienia są rowery. Trasa przejazdu w maju 2017 roku wyglądała następująco:
SKĄD | DOKĄD | CZYM | KOSZT | UWAGI |
---|---|---|---|---|
Wrocław | Przemyśl | PKP Intercity | 60 zł + 9,1 zł rower | Drogo, ale rower ma swoje miejsce na wieszaku |
Przemyśl | Szegini | rower | Z Przemyśla najlepiej do granicy dojechać na rowerze. | |
Szegini | Lwów | podciąg podmiejski - elektriczka | bilet w jedną stronę: 2.30 zł, 16 uah, za dwie osoby i dwa rowery trzeba było kupić 3 bilety, czyli le 7 zł, 48 uah. | Uwaga 1: Strona lwowskiej kolei znajduje się tutaj. Aby wybrać rozkład jazdy elektriczek Lwów - granica państwa należy wskazać relację ст. Львів до ст. Мостиська-2 Uwaga 2: Wchodząc w dokładną trasę pociągu widać, że kończy bieg w Szeginie (ukr. Шегині), jedną stację za Мостиська-2, bliżej granicy. Oficjalna nazwa tego przystanku to Dierżkordon (ukr. Держ.Кордон). Uwaga 3: Bilety kupuje się u konduktora. Uwaga 4: Rower podróżuje w całości, trzeba go tylko rozsądnie postawić w wagonie, bo pociąg w drodze do Lwowa wypełnia się sukcesywnie pasażerami. |
Lwów | Rozdilna - 1 | pociąg dalekobieżny | płackarta (miejsca sypialne w otwartym wagonie): 17 zł, 120 uah - kupiejny (miejsca sypialne w czteroosobowych, zamykanych przedziałach): 28 zł, 200 uah – lux (miejsca sypialne w przedziałach dwuosobowych): 65 zł, 445 uah, | Uwaga 1: Rozkład jazdy pociągów dalekobieżnych i możliwość kupienia biletów przez internet tutaj. Uwaga 2: Płatność odbywa się kartą debetową. Uwaga 3: Niektóre bilety trzeba wymieniać w kasie dworca, niektóre wystarczy wydrukować - informacja na bilecie. Uwaga 4: Rower przewozi się za darmo, lecz trzeba go złożyć do bagażu podręcznego (ściągnąć co najmniej jedno koło, wymagany stopień kompresji zależy od opiekuna wagonu - prowadnika). Miejsca są tak tanie, że dla wygody warto dokupić jedno na rowery. Wskazane jest posiadanie worka/pokrowca na rower, bo prowadnik może inaczej robić problemy. |
Kiszyniów | Odessa | pociąg międynarodowy | około 40 zł, 200 mdl | Pociąg z drewnianymi ławkami lub siedzeniami jak w pociągach podmiejskich. Roweru nie trzeba było składać. W kasie warto powiedzieć, że jedziemy z rowerami i poprosić o miejsca w wagonie z ławkami drewnianymi. Biletu na rower mieć nie trzeba, ale w przypadku dużego obłożenia prowadnik może kazać dać rowery do wagonu bagażowego. |
Od stacji Rozdilna (ukr: Роздільна) przez Naddniestrze do Mołdawii poruszaliśmy się rowerami. Powrót zaplanowaliśmy pociągiem kursującym w soboty i niedziele z Kiszyniowa do Odessy, skąd jeżdżą tanie dalekobieżne pociągi do Lwowa.
Formalności – czy to problem?
Jadąc do Mołdawii, w szczególności wjeżdżając od Ukrainy przez Naddniestrze, spodziewaliśmy się kilku problemów z formalnościami:
- Kłopoty z pogranicznikami na przejściu Ukraina – Naddniestrze, i Naddniestrze – Mołdawia. W rzeczywistości odprawa poszła sprawnie, bez zbędnych pytań. Wjeżdżając do Naddniestrza trzeba podać miejsce planowanego noclegu, co umożliwia pobyt do 24 godzin bez rejestracji (bez wskazania noclegu, czas ten jest połowę krótszy). Z tego co wiemy, nikt później nie sprawdza, czy skorzystaliśmy z deklarowanego noclegu.
- Kłopoty ze stemplem wjazdowym do Mołdawii. Jadąc od strony Naddniestrza nie dostajemy pieczątki wjazdowej, tylko kartkę („wizę”) z datą i godziną przekroczenia granicy, którą oddaje się podczas rejestracji lub opuszczając Naddniestrze. Formalnie więc, wjeżdżając do Mołdawii od tej strony, jesteśmy tam nielegalnie i mamy 72 godziny na rejestrację, np. w Kiszyniowie. Na szczęście rejestracji można dokonać w kilku innych punktach, także około kilometra za granicą, już na terenie Mołdawii. Trzeba mieć jednak możliwość zatrzymania się na posterunku policji. Sama procedura trwa kilka minut i jest bezpłatna.
Jakie ceny?
Odpowiedź jest krótka – niskie. Dość duży wybór w naddniestrzańskich marketach sieci Sheriff, ceny w zależności od produktów niższe lub (tak jak np. ceny piwa) zbliżone do polskich. W Mołdawii trochę drożej, ale też tanio. W Kiszyniowie można zjeść na mieście kilkudaniowy obiad na dwie osoby, z pół litra wina za około 30 zł. Warto też spróbować bryndzy i domowego wina z bazaru w cenie od 2 zł za litr.
Gdzie jeździć?
Główne drogi w Naddniestrzu są ogólnie w dobrym stanie, a trasa od granicy z Ukrainą do Tyraspola nie stanowiła problemu – jest szeroka i nie ma wielkiego ruchu. Od Tyraspola (przyjemny do jazdy na rowerze) do miejscowości Bendery najlepiej jechać przez Kickany – omijamy tym samym główną drogę i mamy okazję zwiedzić okazały monastyr. W Benderch sporo dużych rozjazdów i wiaduktów (Dniestr, tereny kolejowe) i duży ruch. Najgorsze są okolice Kiszyniowa i sama stolica – duży ruch i nieokrzesani kierowcy – czekaliśmy raz 15 minut na włączenie się do ruchu. Od Kiszyniowa na północ biegną drogi szybkiego ruchu – dzięki szerokiemu poboczu można było wytrzymać duży ruch, w szczególności ciężarówek – lecz gdy pobocze zniknęło, jazda była ryzykowna i szukaliśmy bocznych dróg, co czasami było niemożliwe. Trzeba wziąć pod uwagę, że teren jest mocno pofalowany i często trzeba się namęczyć z podjazdami. Lepiej gdy jest to możliwe wybierać drogi boczne – w okolicach wiosek należy uważać jednak na nieprzychylne rowerzystom bezpańskie psy.
Gdzie spać?
W Naddniestrzu nie ma za dużego wyboru – serwisy bookingowe podają jedynie dwa hostele w Tyraspolu plus pewnie kilka hoteli w sowieckim stylu. Polecamy Lenin Street Hostel, który prowadzi przesympatyczny Dmitri, mówiący doskonale po angielsku. Ze względu na no, że nie chcieliśmy zostawiać rowerów pod blokiem gdzie znajduje się hostel, zaproponował miejsce pod namiot w ogródku jego rodzinnego domu. Tam też stał niemal ukończony domek pod wynajem, także od tego roku liczba hostelowych lokacji powinna wzrosnąć do trzech.
W Kiszyniowie hosteli jest dość dużo, wybraliśmy IQ hostel i był to strzał w dziesiątkę.
Poza miastami spaliśmy pod namiotem. Nie zawsze łatwo jest znaleźć dogodne miejsce, ponieważ dużą część Mołdawii zajmują pola i trudno o dogodny lasek lub inne zaciszne miejsce. Z zaproszenia, abyśmy spali u miejscowych nie skorzystaliśmy (jeden proponując gościnę już przed 11 rano zdążył nas trochę spić przepysznym białym winem), ale zakładam, że takie sytuacje w tym kraju zdarzają się częściej niż gdzie indziej.
Czy warto?
Jeśli nie spróbujesz, to się nie przekonasz. Naszym zdaniem warto. Nie dla niesamowitych widoków, bo takich jest tam niewiele (chociaż Stary Orgiejów robi wrażenie). Nie dla przepychu miast, bo Kiszyniów wygląda dość prowincjonalnie. Jedzie się tam ze względu na ludzi, pyszne wino i przygodę. Czy to wystarczy do udanego wyjazdu? Kwestia preferencji. nam tak.
Mołdawskie drogi: