Kraj, który istnieje, chociaż tego nie chciał
Burzliwy początek lat 90. XX wieku przyniósł wiele zmian na mapie politycznej. Na zgliszczach upadającego Związku Radzieckiego powstało 15 nowych państw, między innymi Mołdawia. Kraj ten jednak nie planował pozostać niepodległy na długo.
Deklaracja niepodległości przyjęta 27 sierpnia 1991 roku jednoznacznie wyrażała chęć zjednoczenia z Rumunią. Dokument ten wprost potępiał fakt przyłączenia Besarabii od Imperium Rosyjskiego w XIX wieku oraz wzywał do „likwidacji następstw paktu Ribbentrop-Mołotow”, czyli de facto do zwrotu Rumunii terenów Besarabii. Tak skonstruowana deklaracja zakładała, że niepodległość jest jedynie krokiem przejściowym na drodze do ponownego zjednoczenia z Rumunią.
Wraz z deklaracją poszły realne decyzje. Za język urzędowy w Mołdawii uznano rumuński, a nie mołdawski (obiektywnie mołdawianie posługują się językiem rumuńskim z zaznaczonymi silnymi wpływami rosyjskiego), a oficjalnymi symbolami nowej niepodległej republiki ogłoszono rumuńską flagę oraz rumuński hymn.
Nie wszystkim po drodze do Rumunii
Nastroje prorumuńskie zaczęły szybko gasnąć – Bukareszt nie wyrażał zainteresowania zjednoczeniem, a jednocześnie rósł opór rosyjskojęzycznej części mołdawskiego społeczeństwa. Opór ten nabrał szczególnej intensywności w Gagauzji oraz Naddniestrzu, będących rejonami z przewagą ludności rosyjskojęzycznej, które jeszcze w drugiej połowie 1990 roku ogłosiły niezależność od Mołdawii.
Mołdawianin, czyli kto?
Obecnie w Mołdawii panują dwa rodzaje poglądów na kwestie tożsamości narodowej, realizowane poprzez demonstracyjne podtrzymywanie dobrych relacji z politykami rosyjskimi (w przypadku lewicy) lub unijnymi, a szczególnie rumuńskimi (w przypadku prawicy) oraz manifestowanie swojego stosunku do określonych kwestii historycznych, takich jak przyłączenie Besarabii do Rumunii w 1918 roku (które dla jednych było początkiem okupacji, a dla drugich powrotem do macierzy) czy obchody Dnia Zwycięstwa 9 maja.
Kraj ma ogromny problem z samookreśleniem i pat ten trwa od początku jego istnienia. Próby określenia siebie jako Rumunów powracających do macierzy skończyły się utratą kontroli nad rosyjskojęzyczną częścią kraju. Integracja w ramach byłego obszaru poradzieckiego z Rosją na czele ma wielu przeciwników, a określenie narodu jako zbiór mieszkańców obecnych terenów Republiki Mołdawii także nie przyniosło efektów. Czas pokaże, w którą stronę pójdą Mołdawianie.
Kraj z problemami
Na kłopoty tożsamościowe nakładają się problemy gospodarcze, systemowa korupcja, brak kontroli nad częścią terytorium. Mołdawia to najbiedniejszy kraj Europy, mający najniższy PKB na osobę. Dodatkowo 20% produktu krajowego stanowią przelewy walutowe od imigrantów rozsianych po całym świecie – efekt tego widać między innymi w ogromnej liczbie kantorów oferujących wymianę nawet egzotycznych walut.
Źle znaczy dobrze?
Wydawać by się mogło, że to ubogi kraj ludzi, którzy nie wiedzą za kogo się uważać, nie potrafią kontrolować swojego terytorium i powstrzymać drenażu mózgów. Są to jednak powody, dla których warto odwiedzić Mołdawię, Nie chodzi o swojego rodzaju safari po najbiedniejszym kraju Europy lecz o autentyczne, niewymuszone spotkania z ludźmi, podlane najczęściej własnej roboty winem. A im więcej takich kontaktów, tym większa szansa, że kraj ten zwróci się jednak w stronę zachodu.
Ale wina mają wyborne! Dzięki za ten wpis