Nasz kolega Marek usłyszał gdzieś, że być nad Bajkałem i nie widzieć Doliny Tunkińskiej (ros. Тункинская долина), to jak być w Rzymie i nie widzieć papieża. W Wiecznym Mieście byliśmy i papieża nie widzieliśmy, Dolinę Tunkińską natomiast udało się odwiedzić.
Dolina położona jest pomiędzy Tunkińskimi Golcami (ros. Тункинские Гольцы) na północy, a górami Chamar Daban (ros. Хамар-Дабан) na południu. Jej środkiem płynie rzeka Irkut (ros. Иркут). Administracyjnie rejon należy do Republiki Buriacji, a jego siedzibą jest miejscowość Kyren (ros. Кырен).
Do Tunki trafiliśmy z Arszanu, po kilku dniach pobytu w Tunkińskich Golcach. Skusiły nas gorące źródła polecane przez napotkanych turystów, znajdujące się obok miejscowości Żemczug (ros. Жемчуг). Okazały się one (zgodnie z tym co opisywał przewodnik) dość specyficznym miejscem, z rozrzuconymi wszędzie gdzie się da punktami usługowymi, kilkoma działającymi niezależnie od siebie basenami (do dwóch największych bilety kupowało się w jednej kasie) i ogólnym nieładem w zagospodarowaniu terenu.
Na wschód od Żemczugu znajduje się Kyren. Ta, jak to dobrze ujmuje rosyjska Wikipedia „wioska o charakterze miejskim” nie ma za wiele do zaoferowania. Oprócz blaszanego, sfatygowanego pomnika sierpa i młota, zaśmieconego i pełnego krowich placków parku z miejscem pamięci o zwycięstwie w wielkiej wojnie ojczyźnianej znajduje się tu jeszcze Dacan. Świątynia jako jedno z nielicznych miejsc w miejscowości poprawia nastrój i daje ulgę od szpetoty wokół.
Z Kyren związana jest jednak ciekawa przygoda – wizyty w sztabie wyborczym partii Władymira Putina, „Jedna Rosja”. Chodząc po mieścinie w nadziei, że w końcu zobaczymy coś niebrzydkiego, szukaliśmy miejsca do zostawienia na chwilę plecaków. Udało się to w centrum dopełniającej edukacji (odbywają się tam zajęcia pozalekcyjne), gdzie akurat trwało spotkanie sztabu wyborczego. Plecaki były więc chyba najbezpieczniejsze jak tylko mogły być. Po powrocie z „przechadzki” musieliśmy poczekać jeszcze z 15 minut na podarki od szefowej sztabu – okazały się nimi broszurki o rejonie Tunki. Przez ten czas rozmowa z członkami partii szczerze się kleiła i poza ich dużą wiedzą o tym co się dzieje na świecie i w Polsce, zadziwiła też szczera ocena polityki – polityka jest brudna. Przy pożegnaniu jednak któryś z partyjniaków wiedziony propagandą musiał przestrzec, „żeby nasi nie huliganili i nie niszczyli ich pomników”. Odeszliśmy na autobus i przechodząc obok chyba najlepszych samochodów w regionie (same wypielęgnowane suvy i pick-upy) śmialiśmy się do siebie, trochę rozbawieni powtarzalnością tego zarzutu i niespodziewaną wizytą u ludzi Władymira Władymirowicza.